109. Szlachetne zdrowie...

No to się doigrałam... Ciągle praca i praca, zero odpoczynku... No i mnie dopadło... Wstrętne, podłe choróbsko wyłączyło mnie z życia. Organizm się zbuntował i zmusił mnie do przymusowego wyłączenia się ze wszystkich obowiązków, fundując mi półpaśca. Powiem Wam, dbajcie o siebie, nie dajcie się zwariować, nie wszystko musi być zrobione tu i teraz. Trochę bałaganu jeszcze nikomu nie zaszkodziło, a parę rzeczy odłożonych na później, też się doczeka wykonania. Zdrowie i jeszcze raz zdrowie jest najważniejsze. Wiem, wiem, już Jan Kochanowski pisał: Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz!!! Polecam zapamiętać raz na zawsze, a oszczędzicie sobie wiele bólu.
A żeby nie było tak smutno, to chciałam pokazać bardzo prostą kartkę, bo choć ręce rwą się do roboty, a głowa pełna pomysłów, to nic innego nie da się zrobić.

Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednimi postami. Bardzo się cieszę, że moje lukrowane jajka tak się podobały. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za udział w moim candy. Obiecuję, że jak tylko poczuję się lepiej wpadnę do Was z rewizytą. Życzę zdrowia, dużo zdrowia!!!

Jola